07
Tańczyłem
z Andrzejem Folfasem.
Co nazywam tanecznością? Jest nią dla mnie(a) mowa ciała, które poddaje się rytmowi
muzyki, nastrojowi chwili, której towarzyszą muzy. Jest nią też swoiste(b) puszczenie
ciała i umysłu. Wyrazem, czego jest nie tylko gest rytmicznego poruszania głową,
ale i taniec myśli, których fotonotatnik-póżnym wieczorem-zamieszczam w tekście.
Gdyż taneczność ma swój czas i swoje miejsce- właśnie późnym wieczorem, po wernisażu,
w pubie. Dodam jeszcze, że choć muza taneczności, innymi słowy nie zwyczajna
fordanserka, zawsze jest dziewczyną to może zdarzyć się, że w przestrzeni taneczności,
w improwizowanym scenariuszu może pojawić się jakiś dojrzały mężczyzna grubo
po trzydziestce. Wtedy nie pytam go o orientację seksualną. Najczęściej jednak
z urywanych zdań dowiaduję się, że jest to ktoś, kto podobnie jak ja lubi takich
wykonawców jak Czerwone Gitary, Beatles czy, dajmy na to, Rolling Stones. Po
polsku to byłoby Żuki i Toczące się Kamienie.
Tak, więc z Andrzejem tańczyliśmy po wernisażu bardzo późnym wieczorem i na lekkim
rauszu w czasach pierwszego Roentgena. Co to był za postmodernistyczny taniec!?
Pomieszanie zbójnickiego z czeczeńskim z wplątywanym od czasu do czasu dekadenckim
ciemnym tango. Na lekkim rauszu.

przyczynek
do taneczności, czyli obraz tańczącego umysłu późnym wieczorem
Andrzej
w końcu został malarzem po architekturze wnętrz, a ja performerem
po drzeworycie
przeniosłem
się na grafikę z architektury wnętrz

w
towarzystwie wernisażowym Andrzej opowiada jak malowałem
swój pierwszy obraz wklejając weń gazetę, co wywołało konsternację
profesora Kutermaka
w
czasach studiów na ASP często rozmawialiśmy z Andrzejem o naszych
muzach
historyczny
przyczynek do taneczności, czyli o tym jak tańczyłem na balu
maturalnym w L.O. Im. Władysława Broniewskiego i nagle usłyszałem
od swojej partnerki-no wiesz! Bardo późnym wieczorem
podczas
wernisażu Andrzeja w Otwartej Pracowni
|