11
Szoski kokieteriasz według "Dwurnik" i "Dawicki".
Użyte
w tytule słowo "kokieteriasz" wymaga
krótkiego komentarza. Otóż rozumiem
go na kilka sposobów. A zatem byłby
to epitet określający kogoś, kto kokietuje-jednak
z wmieszaną weń końcówką składającą
się z dwu pierwszych liter mojego nazwiska-odnosiłby
się w równym stopniu do mnie szczególnie
jak autora tego tekstu. Ale kokieteriasz
to mógłby także być zbiór kokieteryjnych
obiektów takich jak, w tym przypadku,
obrazów autorów wystawy, w które wmieszały
się moje. W związku z tym, przez użycie
tego neologizmu chcę podkreślić jakby
inny, bo artystyczny-używając konwencjonalnego
określenia-wymiar tej mojej kokieterii.
Dodajmy, zderzonej z kokieterią obu
twórców, zarówno Edwarda Dwurnika jak
i Oskara Dawickiego.
Obaj artyści na wystawie w krakowskim "Bunkrze Sztuki" pokazują pewną
zabawę z malarstwem, do której zapraszają innych artystów i nie tylko. Pierwszy
z nich Jacksona Pollocka, drugi quasi-anonimowego malarza i dodatkowo "historyka
sztuki", który jakoby swoją pracę magisterska poświęcił twórczości wystawiającego.
Korzystając z tej otwartej formuły oraz z osobistej znajomości z Oskarem
niejako wpraszam się towarzysko. Ja-kokieteriasz, nie kokieciarz wraz ze
swoim Pollockiem i zabawową nostalgią na kanwie wypowiedzi Dawickiego, który
gdyby mógł cofnąć czas to, jak stwierdza, zostałby malarzem.
Mój Pollock/Dwurnikiem/przezszoskę.
Zacznę od cytatu(ach, te cytaty!) z wywiadu
Dwurnika w "Arteonie". Opowiedz
na uwagę "Bardzo dużo pan maluje."-
przeprowadzającej wywiad Renaty Gerek-kończy
osobiste wyznanie malarza o tym, że malarstwo
uratowało go przed wieloma problemami... "przed
szaleństwem, przed robieniem świństw, przed
alkoholizmem... "
Nawiązując do tej wypowiedzi, która pada w kontekście Pollocka malarsko zawłaszczonego
przez Dwurnika (artysta ten bardzo umiejętnie by nie rzec, z wirtuozerią, naśladuje
mistrza) przychodzi na myśl taka oto uwaga. Otóż jak wiadomo z biografii Pollocka,
żaden z wymienionych wyżej "problemów" nie ominął tego tragicznego
artysty-twórcy action painting. No, z wyjątkiem może "robienia świństw" w
takim kontekście, w jakim to stwierdzenie zostało użyte przez Dwurnika autora,
między innymi obrazu pod tytułem, "Polacy żyją jak świnie". Choć
z drugiej strony, ujmując rzecz w bardziej wulgarnym stylu, możemy powiedzieć,
że Pollock (któremu wulgarność nie była obca) nie tyle robił świństwa, co "świnił
i świntuszył". Istnieje legenda na temat defekacyjnych zwyczajów tego
artysty szczającego na płótno.
Dwurnik nie jest, i wcale nie musi być tragicznym Pollockiem, choć ten jest
jego malarskim guru. Niech sobie będzie Pollockiem super estetycznym. Wiadomo,
że obecnie płótna tego ostatniego są niemal bezcenne. Dwurnikowe "pollocki" z
pewnością dobrze się sprzedadzą. Zaś ja, ponieważ nie stać mnie na obraz Dwurnika,
kupiłem sobie katalog z wystawy. Po czym lekko się wstawiłem w bunkrowym pubie
spozierając znad stolika jednym okiem na widoczny skrawek płótna dwurnikowsko-pollockowego.
W ten, między innymi sposób jego "thanks Jackson" (tytuł wystawy)
podziałało na mnie nostalgicznie, bo mam pierwszy album Jacksona Pollocka,
który w latach 70-tych dotarł do Polski, a potem do mnie przez przyjaciela,
z którym wymieniłem go na inne książki, a może i na jakieś płyty? Już nie pamiętam.
Poza tym, jako artysta grafik, który z powodu talentu został performerem, zainteresowany
byłem tym jak życie wmieszało się do malarstwa tego Amerykanina i jak, w ostateczności
jego malarstwo-pokonało-życie-po.
I tak oto, korzystając ze, sztukpukowej galerii, postanowiłem podzielić się
z moim "kokieteriasz" (pozwolę to sobie tak nazwać) pollockowskim,
wmieszanym w pollockowsko estetyczny czyli, innymi słowy:
Oto dzieła sztuki po pijanemu i na trzeźwo z mojej galerii.
1)Dwurnikowski Pollock z następującym cytatem pochodzącym ze wspomnianego wyżej
wywiadu w Arteonie:
Paul Gauguin malował po pijaku.
Ja próbowałem, ale mi to nie wychodzi. (Odpowiedź Dwurnika)
2) Trzy dzieła po pijanemu i na trzeźwo,
którym towarzyszy fragment z Heraklita
o duszy.
"Wilgotność duszy przyjemnością nie śmiercią./Pijany, który się potyka i
nie rozpoznaje drogi, którego prowadzi młokos, ma duszę wilgotną./Woda uśmierca
dusze, ziemia uśmierca wodę, woda rodzi się z ziemi, dusza z wody." (Fragmenty
z Heraklita)
Według "Dawicki" lekko kokieteria(sz).
Oskar powiada: "Gdybym tylko mógł cofnąć czas, zostałbym malarzem."
Ja kiedyś malowałem, ale już za próżno, żebym do tego wracał. Albo, przewrotnie
powiem (dawickowa przewrotność cofnięcia czasu), że gdybym chciał do tego wrócić
to będzie już za próżno. Stwierdzam to przypatrując się zdjęciu artysty-performera,
na którym pozuje on w pracowni malarskiej w charakterystycznym geście malarza
dotykając pędzlem płótno na sztaludze. W swoim prywatnym archiwum mam podobne
zdjęcie, jednak z przed wielu lat, tak wielu, że z trudem siebie poznaję. Zdjęcie
to również zagrało w moim performansie, który teraz uruchamiam kokieteryjnie
w sąsiedztwie podobnego zdjęcia Oskara w nastroju nostalgii za malarstwem jednak
przemienionej w grę ze sztuką nawiązując do jej obu obecnych na wystawie odmian:
Dwurnikowej i Dawickowej.
 |