09
Jest
późny wieczór
 Jest
późny wieczór. Przeglądam kolekcję starych
zdjęć zatytułowaną Niewyraźnie widzę
ojca. Jest to szczególna kolekcja, gdyż
nie znajdowała się ona w rodzinnym albumie.
Lecz, można powiedzieć, że raczej tkwiła
upchana pomiędzy moimi szkicownikami
i notatkami pomysłów do scenariuszy przestrzennych(?).
Znajdowała się w przybrudzonej kopercie
razem z luźnymi kartkami, na których
pismem jak-kura-pazurem nabazgrałem odnośne
uwagi. Między innymi tę: niewyraźnie
widzę ojca. Znalazły się tam jeszcze
przypadkowo-nieprzypadkowo zdjęcia mojej
koleżanki Ellen, rzeźbiarki i buddystki
zen ze Stanów z jej podróży do Krakowa
i Paryża, kartka z Paryża. Pamiętam,
że zrobiła nam ona niegdyś bardzo udany
portret fotograficzny całej rodziny z
żoną i dwojgiem naszych synów.
Dodam
jeszcze, że cały ten zbiór był poklejony
lepcem w jakimś na poły zrozumiałym,
mniej lub bardziej, szalonym geście.
Czyżby kolejny scenariusz przestrzenny?
A może jakaś nostalgiczna chwila na
podobieństwo szamanistycznych rytuałów
Josepha Beuysa?
Zapis na marginesie. Na niektórych zdjęciach-ponieważ oryginalnie zrobione
były na błyszczącym papierze-widać niewyraźne odbicie mojej ręki trzymającej
cyfrówkę, oświetloną nocną lampą.
Ojciec-artysta. Mój starszy syn też jest artystą, po części również artystą
życia. Zaś mój młodszy za nic w świecie nie chciałby być artystą.

"niewyraźnie
widzę tatę"

"tato
czyści buty"

"albo
tak tato czyści buty" |
|
|
|
|