13 Recenzjasz. Opowiadanie eksperymentalne z cyklu "Przedmioty
roztargnienia". Swego czasu, Marcel Duchamp pytany o tak
zwane ready mades, czyli przedmioty gotowe
stwierdził ze zanim krytycy nadali im tę
nazwę to stanowiły one dla niego całkiem
przypadkowe przedmioty. Na przykład koło
rowerowe umocowane fragmentem ramy w blacie
stołka będące nie tyle wynikiem jakiejś
artystycznej premedytacji, co raczej zwykłego
roztargnienia. Zaś w trakcie dalszej rozmowy
przyznaje, że po prostu lubił nim obracać
i wpatrywać się w jego ruch niczym w płomyki
ognia w kominku. Jak jednak wiadomo, z
czasem owe przypadkowe, na zasadzie roztargnienia
wybierane przedmioty-między innymi-suszarka
do butelek czy słynny pisuar- paradoksalnie
stały się dziełami sztuki. Mimo, że ich
autor starał się stworzyć dzieło, które
nie byłoby dziełem sztuki. Jako przedmioty
roztargnienia być może owe ready mades
w istocie spełniają ten cel? W każdym razie dzięki Duchampowi przechodzimy
od przedmiotów roztargnienia do sztuki,
która jako taka również w jego wykonaniu
niejako sama stała się tego rodzaju przedmiotem,
jeśli weźmiemy pod uwagę reprodukcję dzieła
Leonarda "Mona Lizę", której domalował
on wąsy i bródkę tym sposobem degradując
ją do rangi jednego z codziennych przedmiotów,
które mogą przypadkowo znaleźć się w naszym
otoczeniu. I tu rodzi się legenda, której ciąg dalszy
dopisuje, między innymi, Tadeusz Kantor
nie tylko ze swoim przedmiotem najniższej
rangi, jakim była przypadkowo znaleziona
deska, lecz również z przedmiotowo potraktowanymi
fragmentami dramatu Witkacego, a więc gotowych
tekstów. W happeningowym teatrze Kantora
spełniały one właśnie ową rolę swoistych
przedmiotów roztargnienia. Porozrzucane
tu i ówdzie w scenerii zdarzeń i zderzeń
ludzi i rzeczy tworzyły niemniej pewien
rytm tak jak koło rowerowe w pracowni Duchampa
od czasu do czasu puszczane w ruch. Tak oto przedmiotami roztargnienia w duchampowsko-kantorowskim
sensie mogą być zarówno rzeczy jak i dzieła
sztuki w tym również teksty. Te ostatnie
określam jako porwane sensem a zarazem
będącymi punktami orientacyjnymi w hipotetycznym
chaosie ( o nich będzie jeszcze mowa poniżej
jako teksto-obrazach dotyczących bowiem
sztuk plastycznych, o których mowa w recenzjaszu
). Dodam jeszcze, że na tej samej zasadzie
mogą nimi stać się również inni ludzie
jako aktorzy uczestniczący w chwilach,
mimo wszystko, twórczej biografii. Recenzjasz-w tym słowie kryją się moje
przedmioty roztargnienia, które dookreślam
jako te, które ogniskują różne, tu i ówdzie
porozrzucane chwile w stronę sztuki. Tak,
więc, po kolei. Ale czy w tej sytuacji
może być tak naprawdę po kolei? W każdym
razie od czegoś trzeba zacząć. Weźmy, Np. to zdjęcie, które zrobiłem
w pubie w niedzielę, w dzień otwarcia wystawy
końcowo-rocznej na ASP późnym wieczorem
po obejrzeniu wystaw. Czyż nie ilustruje
ono-a może lepiej powiedzieć czyż nie "przedstawia"
ono sensu przedmiotu roztargnienia? Jego
zamazane kontury, zarys chwili.? Zacząłem z rozmysłem właśnie od zdjęcia,
które za Rolandem Barthesem ("Światło obrazu")
uważam podobnie jak on za przekaz teatralny,
czyli w moim przypadku bardziej przedstawienie
niż obraz jako taki. Stąd też moje przedmioty
roztargnienia grają-igrają w zdjęciach.
Są zapisem zdarzeń na dwa sposoby wyróżnione
w tym opowiadaniu eksperymentalnym. 1)Jako dokumentalnie-jako na to, o jaki
przedmiot chodzi. W przypadku powyższego
zdjęcia będzie nim człowiek-w domyśle barmanka
z pubu, w którym w chwilach wolnych uprawiam
tzw. staje diving czyli sceniczne nurkowanie.
Lecz, jak stwierdziłem wcześniej może nim
być również tekst czy dzieło sztuki f o
t o g r a f o w a n e. Na zasadzie "oto
ten przedmiot". ,2)Lecz jednocześnie będące śladem pewnej
aktywności fotograficznej, puszczenia w
ruch na zasadzie, że tu byłem a potem udałem
się w inne miejsce itd., Ale też w znaczeniu,
że to zdjęcie jest poruszone, bo zatrzęsła
mi się ręka. Innymi słowy, przedmioty roztargnienia
wykluczają studium na rzecz punctum (Barthes)
rozumianego przeze mnie na zasadzie punktów
orientacyjnych w hipotetycznym chaosie. Przedmioty roztargnienia w stronę sztuki
recenzjasz. Tegoroczna (2005)wystawa na ASP ukazała
dramatyczne zmaganie się malarstwa z kulturą
popularną, przez którą należy rozumieć
wszelkie media od druku począwszy na komputerze
skończywszy.
1. Młodzi adepci malarstwa zmagają
się z komiksem jednocześnie pamiętając
o tym, że rysunek to postawa dobrego obrazu.  2. Zmieniająca się wrażliwość
obrazowania na wydziale malarstwa. 3. Mini instalacja przedstawiająca
model samolotu myśliwca na pasie startowym
(ach, ta fotografia!).  4. Oto jedna z wielu możliwych
ilustracji przedmiotów roztargnienia. Ty
razem nie mój traf.  5. Opowiadanie na wydziale malarstwa,
czyli, że tekst staje się obrazem do czytania.
Lepiej wychodzi to w piśmie odręcznym niż
w bezdusznym wydruku komputerowym. Ta sama
autorka poszła nieco dalej w swoim artystycznym
zamyśle realizując video na podkładzie
nagranego wykładu Martina Heideggera o
tożsamości. Film ukazywał jak maluje sobie
paznokcie a następne zdziera z nich świeżo
położony lakier.  6. Obecność teksto-obrazu towarzyszącego
dziełu plastycznemu stawia odbiorcy większe
wymagania. Lecz ostatecznie jego przeczytanie
można odłożyć na później. Nomen omen
tytuł pracy: "Gimnastyka korekcyjna". 7. Czytać, nie czytać? Nareszcie
porządnie oprawiony tekstom obraz.  8. Stały repertuar do końca
świata i jeden dzień dłużej to mistrz i
uczniowie. 
9. Jak wiele jest sztuki? Bardzo...  10. Malarstwo zmaga się erotycznie
z muzami pop i puppa. Obraz nosi tytuł
"Nie cudzołóż".  11. Czerwone uszko-fotografia
cieszy się nadzwyczajną pop-ularnością
na tegorocznej wystawie ASP  12. Portret mistrza.  13. Bardzo fotogenicznie opowiedziana
tajemnica.  14. Pierwszy łyk piwa i przedmioty
roztargnienia.  15. Spojrzenie z mojego starego
recenzjasza.  16. Mistrz Jan Szancerach zwykł
mówić, że artysta malarz pozujący na intelektualistę
to pajac.  17. Drugi łyk piwa i przedmioty
roztargnienia.  18. Trzeci łyk piwa. Poczym udałem
się spokojnie do domu (rowerem). Dobranoc. I pomyśleć, że prace studenckie, a także
dyplomy gdzieś potem przepadają bez śladu.
No, może nie wszystkie. Chyba jednak w
znakomitej większości.  |