Roman Wysogląd bywam więc opisuję (51) aktualne >>> 1. Poczet Potworów krakowskich 2. Biuro podróży Pana Zimowskiego. 3. 4 czerwca 1989 roku skończył się nie tylko tak zwany komunizm 4. Bogdan Karczowski w „ Zejściu” 5. Subiektywna ocena roku 2010 6. Z sekund, niestety, nie da się złożyć wieczności. 8. Garderoba w komórce, czyli rodzina państwa Madejów w komplecie 9. Cały ten sonet, czyli kilka słów o Adamie Kawie. 11. Poplątanie z pomieszaniem, czyli „ Histeria w sztuce” w Muzeum Sztuki Współczesnej 12. Van Gogh a grajdołek w sztuce zwany krakówkiem. 15. Koń turkmeński, a sprawa polska. 16. „ Widmo wolności” według Luisa Bunuela. 18. Pana artysty Machowiny wędrówki po kraju. 20. W drugiej połowie lat czterdziestych 21. Zawsze uśmiechnięty Pan Bywalec 22. Obszczymur w krakowskim, dromomieszczańskim salonie. | Van Gogh a grajdołek w sztuce zwany krakówkiem. Co najmniej od 29 lipca 1890 roku istniało przeświadczenie, iż Vincent van Gogh strzelił do siebie, jakoś doczołgał się do gospody w której mieszkał, przeżył dwa dni i wyzionął ducha. Nic bardziej błędnego! Właśnie wybitni pisarze amerykańscy opublikowało książkę poprzedzoną ponad dziesięcioletnimi badaniami, iż Mistrza przypadkowo zastrzeliło dwoje nastolatków przebywających w okolicy na wakacjach, a Van Gogha miał już tak dość własnej, nędznej egzystencji, że nie zgłosił tego przykrego jakby nie było zdarzenia odpowiednim władzą. Co z tego wynika dla artystów snujących się po Krakowie w 2011 roku? Z jednej strony absolutnie nic, z drugiej jednak może trochę odrobiny szaleństwa by im nie zaszkodziło! Nie tylko wysiadywanie w Dymie, Śledziu czy Psie ( lub innych spelunach) i spoglądanie z pod oka z zazdrością, nienawiścią, niechęcią, a czasami nawet wstrętem ( niepotrzebne skreślić) na kolegów(?) którym się powiodło, gdyż gdzieś tam wystawili jeden obraz, czy przeczytali wiersz dla podchmielonej gawiedzi jest już wystarczającym powodem, by pójść w ślady nastolatków sprzed ponad studwudziestu lat. Oczywiście nikogo nie namawiam do czynów ostatecznych, ale na Boga zróbcie w końcu coś znaczącego, coś, co pozwoli w porannej, jesiennej mgle poczuć, chociaż odrobinę słońca z Arles. Nie ma przecież nic gorszego jak nuda, do tego pomieszana z przeświadczeniem, iż świat mnie nie docenia. Niestety nie mamy Van Gogha, młodzieńców owszem, ale bez jaj. Nawet ugotowanych na miękko.
Roman Wysogląd |
home | wydarzenia | galeria sztukpuk | galerie | recenzje | forum-teksty | archiwum | linki | kontakt |