Roman Wysogląd bywam więc opisuję (57) aktualne >>> 1. Poczet Potworów krakowskich 2. Biuro podróży Pana Zimowskiego. 3. 4 czerwca 1989 roku skończył się nie tylko tak zwany komunizm 4. Bogdan Karczowski w „ Zejściu” 5. Subiektywna ocena roku 2010 6. Z sekund, niestety, nie da się złożyć wieczności. 8. Garderoba w komórce, czyli rodzina państwa Madejów w komplecie 9. Cały ten sonet, czyli kilka słów o Adamie Kawie. 11. Poplątanie z pomieszaniem, czyli „ Histeria w sztuce” w Muzeum Sztuki Współczesnej 12. Van Gogh a grajdołek w sztuce zwany krakówkiem. 15. Koń turkmeński, a sprawa polska. 16. „ Widmo wolności” według Luisa Bunuela. 18. Pana artysty Machowiny wędrówki po kraju. 20. W drugiej połowie lat czterdziestych 21. Zawsze uśmiechnięty Pan Bywalec 22. Obszczymur w krakowskim, dromomieszczańskim salonie. | Pana artysty Machowiny wędrówki po kraju. Jak wiadomo od wieków ludzkość ma w sobie niezrozumiałą dla mnie skłonność do ciągłego przemieszczania się. Jednych ciągnie na Malediwy, innych do Kłaja. Istnieją jednak wyjątkowe jednostki, dla których nawet wyjazd kilka kilometrów poza miejsce stałego zamieszkania graniczy z cudem. Wolą, by zamiast nich podróżowała ich twórczość. Jest to o tyle zrozumiałe, iż o wiele prościej wysłać pod wskazany adres nawet kilkadziesiąt obrazów, niż samemu pakować się, cierpieć męki podróży ( czasami w skandalicznych warunkach) a na końcu zamieszkać w zgrzebnej chacie, a jakby tego było mało przez cały miesiąc pada deszcz. I ciągle ta sama, tak zwana osoba towarzyszącą narzekająca, jak to w domu jest przyjemnie, ciepła woda, trzydzieści sześć seriali ( co minutę inny), a przede wszystkim zaprzyjaźnione sklepy, a w nich prasówki z każdych możliwych mediów. Pan artysta Machowina mieszkający w nieistniejącej dla większości z nas metropolii zwanej Nowa Huta rzadko bywa nawet w Krakowie. I wcale Mu się nie dziwię. Woli czas spędzać przy sztalugach, niż w zapyziałym Dymie, pseudointelektualnym Vis a Vis, czy nieistniejącym Związku Plastyków Polskich. Czasami jednak musi wyjechać, jak choćby ostatnio do Myślenic, a za kilka dni do Krynicy na wernisaż swoich świetnych prac. W gruncie rzeczy serdecznie Mu współczuję. Podróżowanie przez tyle godzin by wypić najwyżej ze dwie lampki kwaśnego wina i nasłuchać się zasłużonych komplementów nie jest grą wartą świeczki. Chyba, że zmienił się jego charakter. Zamiast malować zaczyna podróżować. Na czym tylko traci sztuka, a zyska PKP,PKS, czy taksówka państwa Zwolińskich ( niepotrzebne skreślić). Nierozstrzygnięte pozostaje jedynie pytanie, czy przypadkiem wybitnym twórcą z urzędu nie powinno zabronić się podróżować? Ale wtedy jaki sens miałoby drukowanie map? Nie mam zielonego pojęcia. Roman Wysogląd |
home | wydarzenia | galeria sztukpuk | galerie | recenzje | forum-teksty | archiwum | linki | kontakt |