MOSTOWA ARTCAFE
Małgorzata Malwina Niespodziewana
komiks - białe haribo 2011 - 2012
od 27.10.2012
TAJEMNICA BIAŁEGO HARIBO.
W berlińskim metrze nie sposób się zgubić. My błądziliśmy już od dobrej godziny. Jednak nasz przewodnik z niezachwianą pewnością parł naprzód - gdziekolwiek ów przód się znajdował.
- To już tutaj - zapewniał wprowadzając nas na kolejną stację. Po czym z satysfakcją spoglądał na pomięty plan metra, kiwał głową i wyciągał się na ławce.
Peron był pusty. Z obu końców tunelu wiało ciszą a tablice informacyjne i głośniki złośliwie milczały. Mimo to czekaliśmy nasłuchując. Fakt, że nocą z niedzieli na poniedziałek metro jest zamknięte nie miał w naszym przypadku żadnego znaczenia.
W końcu jesteśmy Polakami! Upór i wiara w cuda to fundament naszej tożsamości. Stacja Tiergarten musiała być niedaleko.
Grupa uderzeniowa Szawełły czekała na wsparcie. W każdej chwili zamiast ostrego jazgotu wagonów mogliśmy usłyszeć miękki warkot „Rudego 102”. Przecież rodaków w potrzebie nie zostawią. Do hotelu podrzucą. Rozkaz rozkazem, ale Janek Kos to nie służbista. A z kapitanem Pawłowem jakoś się dogadamy.
Jednak naszego nasłuchiwania nie przerwał ryk motoru czy chociażby wesołe poszczekiwanie Szarika, ale suchy szelest tarmoszonej folii. Szósty czekoladowy batonik, druga godzina błądzenia, nasza ostatnia noc w Berlinie - pomyślałem spoglądając na przewodnika. Próbowałem znaleźć w tym jakiś sens, przesłanie, znak. Cokolwiek, co tłumaczyłoby cokolwiek. Przecież jego
czerwona, usmarowana rybim śluzem, wędkarska kurtka, której przepastne kieszenie mogłyby przez wiele dni wyżywić okrążony batalion Baranowa, musiała coś znaczyć! W końcu, kto wybierając się na największą berlińską milongę ubiera się, jak na karpiową zasiadkę? Nawet, jeśli nie zamierza tańczyć. Nawet, jeśli po dwóch godzinach, trzech paczkach paluszków i czterech
butelkach wina zasypia chrapiąc w rytm „Por una cabeza” Carlosa Sardela. Chyba, że....!
Odruchowo spojrzałem na jego żonę. Jednak jej niewymuszona elegancja i zaciśnięte na butelce wina zziębnięte palce natychmiast rozwiały moje podejrzenia. Zresztą, po chwili i ona zaczęła badawczo przyglądać się swojej gorszej połowie.
Coś zawisło w powietrzu. Miękkie, ciepłe i wilgotne. Jak budyń. Coś, za czym będziemy tęsknić, chociaż podobno możemy to mieć, na co dzień.
- Chcecie żelka? – zapytał wyciągając paczkę białych misiów.
- Białe Haribo! – pomyślałem. – Przecież coś takiego nie istnieje!
Na stację bezszelestnie wtoczył się pierwszy pociąg.
- Ha! – zawołał. – A nie mówiłem?!
Ale nikt z nas nie ruszył się z miejsca.
Michał Chludziński, Berlin, lipiec 2011
Małgorzata Malwina Niespodziewana w latach 1993-1998 studiowała na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. W 1997/98 roku otrzymała stypendium MKiS oraz The Mythological Europe Revisited we Włoszech, a także: Stypendium Twórcze Miasta Krakowa w 1999, Mino Art Village Project w Japonii w 2002 i 2006 roku, w 2005 roku zgłoszona do Paszportów Polityki za rok 2004. W 2005 roku otrzymała Grand Prix International Biennial of Graphics of The Baltic Sea Countries Kaliningrad – Königsberg w Rosji. Liczne wystawy w kraju i zagranicą.
Zajmuje się grafiką, rysunkiem i obiektem. Jest autorką instalacji przestrzennych i wideo. W swoich pracach łączy różne techniki artystyczne – ostatnio: grafikę, książkę artystyczną oraz instalację. Stałym punktem odniesienia jej twórczości pozostaje ciało. Ważnym elementem jej pracy jest dziennik pisany od wielu lat oraz odbyte podróże artystyczne (zwłaszcza na Daleki Wschód). Mieszka i pracuje w Krakowie.
Prace w kolekcjach: Museum of Paper, Mino, Japonia; Kanagawa Prefectural Gallery, Kanagawa, Japonia; Uppsala Art Museum, Uppsala, Szwecja; Muzeum Narodowe w Krakowie, Kaliningrad Art Gallery, Kalliningrad, Rosja; Gabinet Grafiki & Rysunku, Cremona Civic Museum, Włochy, Polish Museum of America, Chicago, USA
|