Zbigniew Treppa
Fotografia
"Znaki światła"
od 20 listopada 2007
fotoreportaż z wernisażu
¦ ur.11 lipca 1960 r. w Gdyni
¦ studia wyższe magisterskie na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
¦ dr hab. sztuki w dziedzinie Sztuk Filmowych, w dyscyplinie Fotografia
¦wykładowca Fotografii w Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku
tytuł wystawy: Znaki Światła
„Na sens tych fotografii składają się samoznaczące czyste pojęcia zróżnicowanych ontologicznie rzeczywistości: centrum – zewnętrze, horyzontalny podział płaszczyzny – wertykale, obiekt – przestrzeń, w której ów obiekt się sytuuje, oraz opozycje formalne: światło – mrok. Kompozycyjna przejrzystość strukturalnych elementów obrazu w swym ostatecznym wyrazie wywołuje wrażenie rzeczywistości wielopłaszczyznowej o bogatej rozpiętości tonalnej. Już w pierwszym, narzucającym oglądzie dają się spostrzec wszystkie elementy budujące strukturę obrazów, co bardzo ważne, o rozpoznawalnej stylistyce (sylweta antropomorficzna, zasłony, otwory, przejścia), dostrzegamy natychmiast potrzebę kolejnych wglądów w obraz. Widz intuicyjnie czuje, że prawda tych obrazów skrywana jest gdzieś pod powierzchnią ich kolejno dostrzeganych warstw, warstw materii i spirytualizującego ją światła. Światło w tych pracach jest wszechmocne – wydobywa z mroku przedmioty, materializuje, ale także dematerializuje obiekty, wreszcie manifestuje się jako jakość sama w sobie. Wędrówka w głąb obrazów okazuje się zatem być wędrówką w głąb ich sensów. |
Magdalena Filipska
Obiekty, malarstwo
od 6 listopada 2007
fotoreportaż z wernisażu
Magdalena Filipska, urodzona w 1981 roku w Zamościu.
Absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu (2001) i Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (2006).
Dyplom z wyróżnieniem w pracowni prof. Adama Brinckena .
Działalność w zakresie malarstwa, rysunku i environment.
"Siedem zawieszonych w powietrzu bryl przywodzi na myśl bloki kamienne lub rodzaj skamieliny, coś niegdyś żywego, kłębiącego się i kwitnącego, a teraz spetryfikowanego. Wylewającego się i odciśniętego.
Siedem form przestrzennych dzieli się na czternaście pól obrazowych -reliefów, odwróconych od siebie, ale nie funkcjonujących jako awers i rewers, albo negatyw i pozytyw. We wszystkich obiektach, po obydwu stronach powtarza się, tworzący staccato, kształt słupa - kolumny"; od głębokich odcisków zwartego, wyrazistego śladu po wypukły relief, w którym osiowo umieszczona forma zaczyna się kruszyć i rozpadać. W obrazie zamykającym sekwencję, w tonacji czerni i ciemnych szarości, możemy dopatrzyć się delikatnie zaznaczonego kształtu koła. Myślę, że patrzymy tutaj w istocie, na jeden obraz rzeczy, wpisany, wyryty w dwóch pozornie odmiennych tej rzeczy odsłonach równocześnie. W przypadku obiektów o danej nam tutaj materialnej konsystencji i strukturze przestrzennej, fizycznie nie sposób widzieć jednak obie strony jednocześnie. A jednak tak właśnie powinny być widziane. Tak jak patrzymy na własne odbicie w lustrze. Oto mamy przed sobą siebie i własne odbicie równocześnie. Jedność i dwoistość.
W pierwszej części swojego tekstu Filipska cytuje zdanie Ekharda Tolle początkiem przestrzeni jest chwila, gdy jednia rozszczepia się na dwoje". Zestawię je tutaj z innym zdaniem o wiele wieków wcześniejszym, pochodzącym z kręgu średniowiecznej filozofii arabskiej: z napięcia pomiędzy jednorodnością i dwoistością powstaje trzeci wymiar". Myślę, że te zdania są najbardziej zwięzłym opisem przestrzeni, w jakiej nie tyle istnieją, co mogą zaistnieć te prace. Ciekawym jest, że odbiorca nadal dokonuje wyboru, czy przestrzeń tę sam musi stworzyć, czy też została mu ona dana i właśnie się w niej znalazł."
dr Mirosław Sikorski (fragment recenzji z 2006 r.)
" W bliskiej perspektywie, na horyzoncie rzeczy do poznania stawiam zarówno obiekty przedstawione, jak i towarzyszące im relacje. Paradoksalnie, w relacjach tych upatruję rodzaju aktywnej konstrukcji, która podobnie jak metafora dla słowa, sytuuje owe obiekty w perspektywie poznawczego niedokonania - interpretacyjnej otwartości na przestrzeń skrywającą nowe znaczenia, dostępne także mi - jako autorowi dopiero w momencie zderzenia wykonanych już prac. Pomyślany przeze mnie ciąg podąża równolegle w dwóch zasadniczych kierunkach jednocząc różne sfery życia. Uwikłane w proces rozpadu i konstrukcji obiekty, niosą" w sobie pamięć" własnej kompletności, wzajemnie na siebie rzutując. Dwoistość" każdego z nich nie jest jednak wzajemnym dopełnieniem, lecz równorzędnym dwu -istnieniem, gdzie relacja pomiędzy stronami jest sprawczo przyczynowana - przyczynuje obecność w już istniejącym. Przebycie drogi względem prac, wobec obydwu stron ich istnienia, może dawać poczucie powrotu"- współistnienia otwartego czasu naszego życia z zamkniętym /cyklicznym/ czasem natury."
fragment pracy dyplomowej Magdaleny Filipskiej |
Władysław Podrazik
Malarstwo
od 9 października 2007
fotoreportaż z wernisażu
EPIFANIE DNIA STWORZENIA
Malarstwo Władysława Podrazika było dla mnie odkryciem, swoistym doświadczenie medytacyjnym. Wspominam tu przygotowania i wystawę Podrazika w galerii ZPAP "Pryzmat", dwa i pół roku temu, w 2005 roku. Wtedy zrozumiałem, że na obrazy jednego
z najbardziej wyróżniających się uczniów Jerzego Nowosielskiego, trzeba spojrzeć zupełnie inaczej, a przede wszystkim trzeba spojrzeć dłużej i głębiej. Zatrzymać się, poddać skupieniu
i koncentracji, otworzyć się na duchowe fluidy, które nie znoszą, nie tolerują powierzchowności i płytkiej brawury, nie są agresywne, nie prowokują za wszelką cenę skandali po to, aby artysta mógł publicznie zaistnieć i beztrosko szargać świętościami. >>> |